piątek, 27 lutego 2009




Wielki komputerowy i konsolowy hit - Prey - już niedługo będzie miał swoją premierę również w AppStore. Gra po jej premierze na PC czy Xbox'a, osiągnęła nie tylko wielki sukces kasowy, ale również zdobyła bardzo wielu fanów na świecie.

Prey na iPhone będzie wyglądał bardzo podobnie do tego z innych platform - grafika będzie w pełni trójwymiarowa, a gracz będzie widział wszystko z perspektywy pierwszej osoby - ot taki 3D FPS.

W grze zadaniem grającego będzie uratowanie dziewczyny Tommy'ego - głównego bohatera. Jenny, bo tak nazywa się miłość Tommy'ego, została wcześniej uprowadzona przez grupę obcych. Cała rozgrywka zacznie się od tego, że nasza postać obudzi się po strasznym wypadku, w kanionie pełnym antycznych rzeźb. Na początku do pokonania będzie kilkunastu wrogów, z którymi przyjdzie się mierzyć za pomocą czegoś w rodzaju klucza francuskiego, jednak w dalszej części gry do wyboru będzie szereg innych, o wiele mocniejszych broni.

Na koniec kilka screenów z samej gry:









Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iphone3g-india.com

czwartek, 26 lutego 2009

Odkryj Zen Bound na iPhone'a – odkryj swoją naturę...




Zdarzają się takie produkcje, które każą na siebie czekać miesiącami, budując przy tym wokół siebie bardzo pozytywną i wybitnie tajemniczą atmosferę. Zniecierpliwieni gracze, szukający chociażby najkrótszych i najmniej ważnych informacji na ich temat, nie mogą doczekać się premiery. Choć bywa, że długo wyczekiwane tytuły okrzyknięte zostają wielką porażką. Jak jest tym razem? Zapraszamy do naszej wspólnej recenzji.

Zen Bound to szalenie oryginalna gra z prostymi zasadami: owiń drewnianą rzeźbę sznurkiem, tak aby ten - nasączony w farbie -pomalował ją całą. Pomysł zaskakujący i jak to w grach logicznych, nie tak prosty jak wydaje się z początku.
Produkcja ta pod wieloma względami jest nie tylko innowacyjna, ale i interesująca na tyle, aby jedna subiektywna recenzja nie była w stanie przedstawić wszystkich jej zalet i wad. Z tego względu postanowiliśmy podjąć się przedsięwzięcia ocenienia gry wspólnie.
Zapraszamy!

Odwiedź ogrody filozofii Zen Bound,


Endrju: Pierwsze uruchomienie gry od razu wzbudziło we mnie zachwyt, podziw i bardzo wiele innych, w stu procentach pozytywnych odczuć. Po kilku minutach grania nie mogłem się oderwać nawet na chwilkę - wszystko zostało tak świetnie dopracowane, że nadal nie mogę wyjść z podziwu. Wszystkie elementy, które zaserwowali nam autorzy tworzą tak niekonwencjonalny, oryginalny i specyficznie wciągający klimat wschodniej sztuki zen. Jedno jest pewne – warto było czekać!

Quimeen: Zen Bound jest niesamowicie dopracowana pod każdym względem. Jej największą zaletą jest wykorzystanie wszystkich dostępnych środków jakie daje iPhone, bądź iPod Touch. Wiem, że to pretensjonalnie zaczynać od ochów i achów, ale w tym wypadku mamy produkcję, z którą jeśli tylko się zapoznacie, zrozumiecie moje zachowanie.
Jakiś czas temu, usłyszeć można było plotki o założeniu AppStore Premium, które to miało by zawierać tylko najlepsze gry po specjalnych wyższych cenach, jednak adekwatnych do jakości. Ponoć to właśnie NFS, na którego czekamy od dłuższego czasu ma być pierwszą gra z AppStore Premium. Jednak czy warto czekać? Jedno jest pewne, gdyby to Zen Bound otworzyło ASP, na pewno nie byłby to fallstart.




Spójrz na artystyczne przejawy Zen,

Endrju: Jeżeli usłyszycie, że któraś z nowych gier ma świetną, w pełni dopracowaną grafikę, to zapewniam Was że chodzi o Zen Bound. Wszystko co zobaczymy, oddając się iluzorycznej medytacji w Zen Bound, wygląda wręcz oszałamiająco dobrze! Każdy element został dopracowany z największą starannością i nawet maleńkie szczegóły cieszą oko. Wszystko zaczyna się od menu głównego, które powoli wprowadza nas w klimat rozgrywki, ale jak się okazuje, menu to tylko przedsmak tego co ujrzymy po wybraniu trybu gry. Tutaj naszym oczom ukazuje się… drzewo. Na owym drzewie rosną kwiaty, które przyjdzie nam obudzić i sprawić, że rozkwitną. Przy każdej trójce pączków wisi karteczka. Na każdej z nich widzimy figurę, którą będziemy owijać sznurkiem.

Wróćmy jednak do samego drzewa i tego co je otacza. Między kolejnymi zapączkowanymi gałęziami wiszą świecące lampiony, wokół których fruwają świetliki. Wszystko wygląda tak dobrze, że aż nie chce się przechodzić do gry. Drzewo rzuca cień, bardzo delikatny a zarazem wyrazisty. Tekstury, które przyjdzie nam oglądać są nie tylko dobrze dobrane, ale i świetnie wykonane. Sama rozgrywka wygląda bardzo podobnie, jest równie piękna jak cała reszta. Jeszcze kilka słów na temat innych elementów. Animacje, które zaprezentowali nam programiści są nie tylko bardzo płynne, ale i bardzo realistyczne, co dodatkowo buduje klimat. Jeśli chodzi o światła, które swoim blaskiem uwydatniają elementy świata zen, powiem krótko – miód dla oczu!

Quimeen: Nie ma, po prostu nie ma aplikacji, której grafika była by ładniejsza od tej w Zen Bound. Jakość wykonania menu bije na głowę większość komputerowych produkcji, a co dopiero mówić o iPod Touch bądź iPhone. Nie chcę się powtarzać po Endrju, opisując oprawę graficzną. Powiem może o tym, na co większość z was nie zwróciła by nigdy uwagi, a co świadczy o dopracowaniu produkcji. Czy wiecie, że literka O w wyrazie Bound to nic innego jak Enso, symbol Zen?
To ile kwiatów rozkwitnie na drzewie, mówi o naszym postępie w każdej z figurek. Dzięki temu w szybki sposób można zorientować się na jakim jesteśmy etapie.




Usłysz własną medytację,

Endrju: Muzyka i efekty dźwiękowe w Zen Bound to chyba największy atut tej gry. Szczerze mówiąc nigdy nie spotkałem się z grą, w której dźwięki przyciągałyby tak bardzo, a dodatkowo w pełni oddawały klimat tego co dzieje się na ekranie. Muzyka jest tak dobrze dobrana, tak stonowana, że doskonale prezentuje całą rozgrywkę a dodatkowo uspokaja i relaksuje. Utwory, które nam towarzyszą powodują, że chcemy grać spokojnie, bez żadnego pośpiechu, który nie jest potrzebny. Najważniejsze jest skupienie, a zapewniam Was – wsłuchując się w Zen możemy skupić się w pełni i udać się do magicznej krainy przedstawionej w grze.
Przejdźmy teraz do efektów dźwiękowych. Wszystkie odgłosy bardzo dobrze komponują się z muzyką co współgrając tworzy jedną idealnie harmoniczną całość, a odgłosy liny są wręcz rewelacyjne!

Quimeen: Jeżeli oczarowała was grafika w Zen Bound to pozwólcie, aby oprawa dźwiękowa zrobiła to samo. Wymaganie jest tylko jedno, dobre słuchawki. Autorem muzyki jest Ghost Monkey (Ghost Monkey w MySpace), zaserwował nam on 22 minuty fantastycznych dźwięków. Pozwoliłem sobie sprawdzić, czy naprawdę są one coś warte podpinając iPhone pod wzmacniacz słuchawkowy i słuchawki z klasy Hi-End. To był mój błąd, bo zamiast zając się owijaniem drewnianych figurek, rozkoszowałem się dźwiękami jakie docierają do moich uszu. Głupio to zabrzmi, ale muszę powiedzieć jeszcze raz. Nie ma, po prostu nie ma aplikacji, której oprawa dźwiękowa była by na wyższym poziomie. Zen Bound wyznaczyło nowe standardy w tworzeniu muzyki i dźwięków do gier na te niewielkie przenośne urządzenia jakimi są iPod Touch i iPhone.




Dotknij koanów zen...

Endrju: Kiedy po raz pierwszy dotkniemy drzewa, czy owijanych obiektów, trudno będzie oderwać palec od ekranu. Sterowanie w Zen Bound to kolejny ogromny atut, a zarazem wielkie ułatwienie, bo czymże byłaby nawet najlepsza produkcja ze słabym sterowaniem? Po prostu niczym, a i grać by się odechciało. W Zen Bound programiści postarali się tak bardzo, że każdy, nawet najtrudniejszy i najbardziej skomplikowany ruch, przyjdzie nam wykonać z wielką łatwością. Dodatkowo ułatwia nam to świetnie wykonana fizyka gry.
Spójrzcie chociażby na drzewo, z którego wybierać będziemy figurki – wystarczy nim troszkę poobracać lub poruszyć samym urządzeniem, a wszystko ożyje i zacznie się kołysać. Sytuacja jest bardzo podobna w przypadku liny, która owija się dokładnie tak jak byśmy tego chcieli, wszystkie ruchy sznura są dopracowane po prostu idealnie! Pozostaje tylko jedna rzecz do omówienia – grywalność! Niestety brakuje mi słów, żeby to opisać, bo grywalność w Zen Bound jest na tak wysokim poziomie, że ujęcie tego w słowa graniczy z cudem. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z grą, w którą mógłbym grać całą noc a i tak czułbym niedosyt kładąc się do snu.

Quimeen: Sterowanie jest intuicyjne i nie ma tu mowy o jakiejkolwiek nauce. Wszystkie elementy na ekranie od początkowego dotknięcia są pod nasza pełną kontrolą. Włączając pierwszy raz Zen Bound od razu przeniosłem się do rozgrywki. Po kilkunastu minutach chcąc poznać grę spacerowałem po wszystkich jej opcjach i ku mojemu zdziwieniu przeczytałem o zasadach sterowania - jednym, dwoma palcami oraz przesuwania liny dzięki wbudowanemu akcelerometrowi. Tylko, że ja, nie mając pojęcia o tym jak poruszać się w grze od razu gdy przeszedłem do rozgrywki wiedziałem o tych możliwościach. Intuicyjnie. Były one tak oczywiste, że stosowałem je nawet nie zdając sobie z nich sprawy.




Czy pustka jest iluzją?

Endrju: Na koniec jeszcze kilka zdań podsumowania. Najgorsze jest to, że znów brakuje mi słów, bo Zen Bound to z pewnością jeden z największych hitów. Zaczyna się od tego, że po włączeniu muzyka koi nasze nerwy a i to co widzimy uspokaja nas wprowadzając orientalny, wschodni klimat. Widoki w połączeniu z muzyką tworzą coś pięknego, coś od czego trudno będzie się oderwać. Jednak to tylko przedsmak wszystkiego co czeka na nas dalej. Powiem krótko – jeśli szukacie gry, której można oddawać się dłużej niż dzień czy dwa to Zen Bound jest stworzony dla Was! Myślę, że moja ocena nie będzie żadnym zaskoczeniem, także z czystym sumieniem daję 10/10.

Quimeen: Niewątpliwie mamy do czynienia z perełką. Secret Exit stworzyło produkt wybitny pod każdym względem. Jakiekolwiek zastanawianie się, czy warto wydać 4,99$ na tę grę jest bez sensu. Dla mnie to były najlepiej wydane pieniądze w ostatnim czasie. Wczoraj jeden cykl baterii poszedł na Zen Bound. Dzisiaj dwa, więc w końcu zdecydowałem się nie odłączać telefonu od ładowarki. Absolutnie nie pokazujcie tej aplikacji swoim dziewczynom (chłopakom), szefowi w pracy, czy nieznajomym w autobusie. Ci ostatni nie wyrwą nam iPhone'a z ręki aby sobie pograć, ale będą wisieć nad waszą głową. Pierwszy raz wystawiam 10/10. Bezapelacyjny hit, rewelacja, ewenement, bomba...
Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iTunes Store

środa, 25 lutego 2009

Czy Apple w Safari 4 kopiuje pomysły innych producentów?




Wczoraj Apple zaprezentowało betę nowej przeglądarki Safari z numerem 4. Nie wszystko niestety wygląda tak różowo jak na pozór mogłoby się wydawać, bo poza wieloma zaletami czy nowościami, najnowsze Safari posiada również kilka błędów i niedopatrzeń programistów.



Pierwsze problemy można zauważyć już w procesie instalacji - wszystkie wtyczki zostają usunięte bezpowrotnie. Mimo to instalator nie informuje użytkownika, że najnowsza wersja, która ma zostać instalowana, zastąpo poprzednią, kasując wszystkie dane z nią związane.

Po instalacji i pierwszym uruchomieniu oczom użytkownika ukazuje się krótki film wprowadzający, po czym pokazuje się lista TOP witryn. Już na początku można również zobaczyć pierwsze zmiany: lista kart pokazywana jest w zupełnie innym miejscu niż dotychczas - w prawym górnym rogu przeglądarki.



Pomysły te zostały zaczerpnięte z innych witryn: lista TOP była dostępna już w Operze pod nazwą Szybkie wybieranie. Wszystkie witryny na liście TOP są automatycznie generowane, zgodnie z tym co robi użytkownik, czyli jeżeli często odwiedza kilka witryn będą one automatycznie umieszczona na liście TOP. W Operze jest podobnie, z tym, że to użytkownik wybiera sobie strony na liście szybkiego wybierania.

Kolejną rzeczą zaczerpniętą z innej przeglądarki jest wygląd listy kart, który bardzo przypomina rozwiązanie z Google Chrome.



Następną zmianą w Safari jest zupełnie nowy odświeżony menadżer zakładek. Tutaj Apple skorzystało już z własnego pomysłu - z listy albumów rodem z iTunes. Wydawać się może, że wygląda to całkiem w porządku, ale na dłuższą metę jest nieprzydatne i uciążliwe nie tylko dla oczu, ale i systemu, może też sprawić, że wyszukiwanie będzie dosyć czasochłonne.



Kolejny dodatek widać podczas wyszukiwania - Safari 4 serwuje podpowiedzi do tego co mamy zamiar wpisać:


Czy nowa wersja przypadnie do gustu użytkownikom? Dowiemy się z czasem.

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: cultofmac.com

wtorek, 24 lutego 2009

The Creeps - gratka dla fanów gier typu defence




Około miesiąca temu w AppStore pojawiła się świetna alternatywa dla gier gier typu defence. Mimo strasznie bajkowej i na pierwszy rzut oka nieco irytującej grafiki, postanowiłem wydać niecałego dolara i sprawdzić czy pozytywna ocena wystawiona przez graczy może mylić.

The Creeps, czyli najnowsza i jak na razie, jedyna produkcja dewelopera Russell'a Bernau to typowa gra typu defence, ale jej "typowość" kończy się na sposobie rozgrywki - cała reszta to już świetny, indywidualny pomysł twórcy (możliwe, że zaczerpnięty gier z innych platform, ale aż tak daleko się nie zagłębiajmy).

Po zakupie i szybkiej instalacji przychodzi czas na pierwsze uruchomienie i natychmiastowe przeniesienie się do zaczarowanego świata, który dane nam będzie zwiedzać, choć głównym naszym zadaniem będzie obrona łóżka, do którego zbliżają się liczne potwory z dziecięcych koszmarów. W grze, po uruchomieniu wita nas całkiem ładnie wykonane menu główne, które w pełni oddaje klimat gry. Nie możemy tu ustawiać żadnych opcji, więc nie zwlekając klikamy "START". Tutaj wyskakuje nam kolejny obraz menu, w którym przyjdzie nam wybrać jedną z szesnastu plansz.

Na początku do wyboru mamy tylko jeden poziom, więc klikamy nań i udajemy się do zaczarowanego świata snów. Aha, jeszcze jedno: pod każdą z plansz widzimy wszystkie wieżyczki dostępne w danym levelu, także już na początku możemy "rozłożyć" nieco wydatki oraz dostępne przy drogach miejsce.





Rozpoczynamy, jak to bardzo często bywa, od krótkiego tutoriala, który ma nas przygotować do bardzo dynamicznej, czasami również bardzo trudnej gry. Po krótkim wprowadzeniu przychodzi czas na pierwsze starcie.

W levelu początkowym do wyboru mamy tylko 2 wieże - jedna z nich ma za zadanie atakować gradem strzałów naszych przeciwników, druga natomiast ma ich nieco spowalniać, oblewając ich klejem. Wieże musimy budować w szybkim tempie, ponieważ wróg nie będzie na nas czekał (choć zawsze możemy robić to po kliknięciu pauzy, ale to znacznie przedłuża grę). Każda z wieżyczek, po wybudowaniu, może zostać poddana płatnej modyfikacji, której zadaniem jest ulepszenie. Dla każdego rodzaju wież dostępne są 2 modyfikacje, budynki na najwyższym - 3 poziomie, są o wiele mocniejsze od tych na poziomie pierwszym. Niestety każde ulepszenie kosztuje, a koszta są coraz większe, proporcjonalnie do levelu wieży.

Zostawmy jednak wieże i ulepszenia. The Creeps to, jak już wspominałem, typowa gra defence. Wszystkie wieże stawiamy tylko i wyłącznie z jednego powodu - musimy obronić... łóżko (bardzo ekscentryczny pomysł, choć świetnie zgrywa się z całą dosyć ekscentryczną resztą). Jedynym środkiem obrony, który możemy zastosować jest eksterminacja wszystkich potworów, które próbują się do owego łóżka wedrzeć. Pierwszy poziom to 20 ataków, czyli co jakiś czas będą atakować nas grupy przeciwników, a po dwudzeistu takich atakach, o ile uda nam się obronić nasze łóżko, przychodzi czas na podliczenie punktów i sklasyfikowanie wyniku do specjalnej tabeli.



Jeśli chodzi o grafikę, mówiąc szczerze, wydawało mi się, że The Creeps wypada bardzo marnie, ale jak nieraz już zdołałem się przekonać, pozory potrafią mylić. Grafika w The Creeps jest po prostu świetna! Wszystkie obiekty, łącznie z wieżami czy potworami oraz lokacje wykonane są z największą starannością i wyglądają bardzo dobrze, oddając tym samym klimat gry.

Co do strony audio, przyznam, że jest również bardzo dobrze. Wszystkie efekty dźwiękowe są świetnie dobrane, co dodatkowo może nam umilić grę. Niestety jest i jeden szkopuł, otóż zabrakło mi w tej grze muzyki, która oddawałaby "koszmarny" nastrój ;)

Wszystkie elementy, z którymi spotkamy się podczas grania są dobrane wyjątkowo dobrze. Zarówno grywalność oraz strona audiowizualna świetnie do siebie pasują, tworząc tym samym znakomitą całość, którą po prostu trzeba mieć, tym bardziej, że cena 0,79 € to cena promocyjna, która już niedługo może ulec zmianie. Moim zdaniem gra jest jak na razie, najlepszym konkurentem dla mojego ulubionego defence'a - Fieldrunners. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest dużo lepsza, a poza tym o wiele tańsza.

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iTunes Store
Cena: 0,79 €
Moja ocena: 5/6

Hysteria Project - horror w drodze do AppStore




Francuski deweloper - Bulkypix - ukończył już pracę nad swoją najnowszą produkcją - Hysteria Project. Gra jest swojego rodzaju przygodówką, która prowadzi gracza przez straszny świat, w który wplątane są zagadki.

Hysteria Project jest grą, w której gracz może jedynie wybierać drogę, a tym samym przeznaczenie swojego bohatera. Wszystko co robi postać jest przedstawione w perspektywie pierwszej osoby, co dodatkowo buduje napięcie. Wszystkie strzały, halucynacje, czy porażenia prądem widziane są z pierwszej osoby co wzmaga również strach i buduje dodatkowo klimat. To wszystko połączone jest z doskonałą ścieżką dźwiękową oraz efektami głębokich oddechów, czy chociażby stękania. Jedno jest pewne - Bulkypix umie zbudować fantastyczną atmosferę grozy.

Wszystko zaczyna się od ucieczki z ponurego miejsca, w którym, kierowana przez gracza postać, leży związana taśmą klejącą. Część tej sceny pokazana jest na krótkim filmie pokazowym.

Po ucieczce z tego pseudo-więzienia gracz znajdzie się w lesie, a człowiek z toporem, któremu uciekł jest ciągle gdzieś w pobliżu. Po kilku sekundach drogi, gracz będzie musiał podejmować pierwsze decyzje typu: iść w lewo czy w prawo? działać w ukryciu, czy robić wszystko jak najszybciej? Decyzje te trzeba podejmować jak najszybciej, jeżeli jednak graczowi się nie uda i zostanie złapany przez wroga będzie mógł kontynuować od ostatniego momentu, z którym przyszło mu się zmierzyć.

Jest jednak jedna zła wiadomość - cała gra to około 30 minut rozrywki i strachu, także osoby, które chcą czegoś więcej będą musiały obejść się smakiem. Dla całej reszty mamy krótki film pokazowy:



Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: slidetoplay.com

poniedziałek, 23 lutego 2009

Metal Gear Solid Touch - zapowiedź remake'u legendy




Kilka dni temu legendarna wytwórnia KONAMI opublikowała w internecie stronę poświęconą grze Metal Gear Solid Touch, remake'owi popularnej gry na inne platformy. Na stronie można obejrzeć udostępnione przez producenta screeny oraz przeczytać kilka ciekawych informacji na temat samej gry.

KONAMI, producent takich gier jak Contra, Pro Evolution Soccer czy Silent Hill, już niedługo wypuści na rynek remake jednej ze swoich najlepszych produkcji w historii - Metal Gear Solid, czyli popularnej gry taktyczno-szpiegowskiej, rozgrywającej się w niedalekiej przyszłości (dla przypomnienia pierwszy MGS został wydany w 1998 roku). Gra oprócz świetnej i bardzo szczegółowo dopracowanej (jak widać na screenach) grafiki ma być zaopatrzona w wiele cut-scenek, co ma być dodatkowym urozmaiceniem dla graczy. Ponadto wszystkie lokacje, bohaterowie, przeciwnicy, bronie i wszystko z czym użytkownicy będą mieli styczność podczas gry ma być niemal identyczne jak w oryginale.

Niestety Metal Gear Solid Touch nie będzie w pełni "zremake'owaną" wersją, ponieważ zabraknie w niej wielu rzeczy, których wykonanie graniczy z niemożliwością. Gra będzie popularnym "celowniczkiem", czyli gracz nie będzie mógł sam kierować postacią, będzie mógł jedynie strzelać. Jednak dla zawiedzionych mamy dobrą informację - twórcy postarają się osiągnąć jak najlepszy rezultat, który ma być kompromisem między oczekiwaniami graczy, a możliwościami iPhone'a/iPoda Touch.



Oto i kilka screenów, dla tych, którzy nie chcą się męczyć z dosyć irytującą stroną producenta:















Oprócz screenów udało nam się zdobyć również trailer gry, który od kilku dni krąży już w sieci:





Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: slidetoplay.com

piątek, 20 lutego 2009

Jump - niedoceniana polska perełka w App Store




Ponad 2 miesiące temu w AppStore pojawiła się jedna z pierwszych polskich aplikacji - Jump. Gra wydawała się bardzo prosta i niezbyt ciekawa, dlatego nic nie przemawiało za tym, żeby po nią sięgnąć. Nic, oprócz tego, że stworzyli ją nasi rodacy. Pewnie nadal żyłbym w przekonaniu, że to przeciętniak gdyby nie fakt, że pojawił się update który o niej przypomniał. Coś mnie tknęło i postanowiłem wydać te 2 dolary. Poniżej wrażenia.

Na początek troszkę historii: gra Jump miała swoją premierę dokładnie 6 grudnia ubiegłego roku. O dziwo największą popularnością gra cieszyła się we włoskim AppStore. W Polsce natomiast kupiło ją niewiele osób, podobnie jak w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Mimo wszystko autorzy nie poddali się i kilka dni temu wydali całkiem spory update, który miał zachęcić większą liczbę graczy do kupna i oddania się rozrywce. Dodatkowo, kilka dni po updacie, w AppStore pojawiła się wersja Lite, która również ma zachęcać do kupna pełnej wersji.



Po uruchomieniu przyjdzie nam odczekać kilka sekund aż gra się wczyta, po czym naszym oczom ukazuje się bardzo ładne, estetyczne i wyjątkowo łatwe w obsłudze menu główne. Zaczynamy od ustawienia opcji. Tutaj możemy m.in. skalibrować nasze urządzenie zgodnie z naszymi wymaganiami, dzięki czemu możemy przystosować grę tak jak tylko nam się podoba i jak najwygodniej oddawać się rozrywce. Poza tym mamy możliwość wyboru poziomu trudności. Po ustawieniu opcji warto zajrzeć do menu info -> instructions, żeby dowiedzieć się co "oferują" nam poszczególne klocki, które napotkamy i nadepniemy w grze. Jest kilka takich, których powinniśmy unikać, ale są również takie, na które warto czasem nastąpić w celu zdobycia punktów czy uzyskana tzw. "checkpoint'u".



Kiedy już zapoznamy się wystarczająco ze wszystkimi informacjami, które udostępnili nam autorzy przychodzi czas na pierwsze starcie i pierwszą krew (zupełnie jak w Rambo). Klikamy "Play", później "New" i przenosimy się do barwnego świata, gdzie wszystko, oprócz naszego kulistego bohatera, jest kwadratowe. Nie mylcie jednak tego z jakimś rozpixelowaniem, bo grafika w grze jest w pełni trójwymiarowa i stoi na bardzo wysokim poziomie.

Sama gra polega na tym, by, odbijając się od kolejnych, napotykanych klocków, dotrzeć, w podskokach do celu, czyli klocka z obrazkiem pucharu. Na pozór łatwe zadanie, ale zapewniam Was, że pojęcie "łatwe" ulotni się już przy drugim levelu, gdzie zaczynają się pierwsze schody. Niestety, jak się okazuje, odległości między poszczególnymi klockami są najmniejszym problemem. Głównym naszym wrogiem jest odlatujące "pole manewru", czyli jeśli nie zdążymy na czas dotrzeć do określonego klocka nasza piłka do kosza, bo takową piłką jest prowadzony przez nas bohater, spadnie w ciemne czeluści, a my będziemy musieli zaczynać od nowa.

Jakby tego było mało musimy czekać na to, aż nasze "pole manewru" udostępni nam dalszą część levelu, także nie możemy się ani spieszyć ani zwlekać z naszymi skokami.

Kolejne levele przyniosą nam nowe trudności, ale o nich dowiecie się już sami. Zresztą nie mogę wszystkiego zdradzić, bo nie będzie "radochy" z grania.





Co do grafiki to, jak już wcześniej zaznaczyłem, jest w pełni trójwymiarowa, także wybrzydzać nie będziecie. Do tego dochodzi nam świetnie wykonana piłka do kosza, na której brakuje mi tylko napisu "Spalding" ;) Jeśli chodzi o animacje to również stoją na bardzo wysokim poziomie! Nasz kulisty bohater, podczas wykonywania manewrów, obraca się zgodnie z tym co akurat robimy i cieszy nasze oczy swoim świetnym wykonaniem.

Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe to autorzy również się postarali. Wszystkie efekty jakie usłyszymy podczas rozgrywki są bardzo dobrej jakości i, co najważniejsze, nie przeszkadzają nam w niczym, wprowadzając nas przy okazji w klimat gry. Choć jeśli chodzi o oprawę dźwiękową zauważyłem pewien szkopuł... Podczas gry nie towarzyszy nam żadna muzyka, a szkoda, bo mogłaby nam w znacznym stopniu umilić rozgrywkę. Jest to jednak jedyna rzecz, do której można się przyczepić.

Podsumowując powiem krótko: świetna grafika, dobre efekty audio, znakomita i bardzo wysoka grywalność... To wszystko stanowi o grze "Jump", moim zdaniem jednej z najlepszych gier w AppStore. Dla niedowiarków dodam, że między "najlepszych" a "gier" nie brakuje przymiotnika "polskich" ;)

Kończąc dodam tylko, że zachęcam wszystkich do kupna gry Jump i wspierania polskich programistów. Ja, jak tylko będę w stanie, wspólnie z MyApple, będę wspierał naszych. Niech określenie "Dobre, bo polskie" zaistnieje również w AppStore!

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iTunes Store
Cena: 1,59 €
Moja ocena: 5+/6

EA Mobile: pierwsze screeny Tiger Woods dla iPhone'a




Wytwórnia EA Mobile, która kończy właśnie prace nad długo wyczekiwaną grą - Need for Speed: Undercover, nie próżnuje. Tym razem programiści wzięli się za inną, popularną grę z platform PC i oto są - pierwsze screeny z remake'u Tiger Woods na iPhone'a.

Niestety screeny są jedyną informacją na temat gry, ponieważ Craig Law, przedstawiciel EA, o Tiger Woods mówią bardzo ogólnikowo. Gra jest w trakcie tworzenia a wydana będzie za jakiś czas - na pytanie ile będzie kosztować Law odpowiada: "Mam nadzieję, że nikt się nie spodziewa Tiger Woods za 99centów (śmiech)."

Poniżej pierwsze screeny z gry:







Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: slidetoplay.com

Prototyp Widows Mobile skradziony w Barcelonie




Jednym z pierwszych beta testerów nowego produktu Microsoftu - Windows Mobile 6.5 - będzie, jak się okazuje, hiszpański kieszonkowiec.

Do zdarzenia doszło podczas targów Mobile World Congress, które zakończyły się właśnie w Barcelonie. Złodziej ukradł nie tylko sam system, ale również prototyp telefonu, na którym był zainstalowany najnowszy Windows Mobile. Jakby tego było mało, ów telefon był tylko pożyczony przez CEO Telestar jednemu z pracowników, chwilę po tym jak został oficjalnie zaprezentowany.

Ta kradzież nie jest jednak pierwszą w historii targów. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, organizatorzy Mobile World Congress będą zmuszeni przenieść całą imprezę do innego miasta.

Dla przypomnienia: Targi Mobile World Congress, które odbywały się od 16 do 19 lutego 2009 w Barcelonie, są uznawane za najważniejsze wydarzenie w świecie technologii mobilnych. Uczestnicy mają okazję poznać najistotniejsze informacje, prezentacje i premiery sprzętu oraz oprogramowania. Wśród producentów obecnych na targach znalazły się wszystkie liczące się na rynku firmy, w tym ARM, Nvidia (procesory mobilne), Nokia, Sony Ericsson, Samsung, Asus, Garmin, HTC, Alcatel-Lucent czy LG (producenci urządzeń); Microsoft, Opera, Google (twórcy oprogramowania).

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: cultofmac.com; pcformat.pl

czwartek, 19 lutego 2009

The Quest - RPG w 3D już niedługo na iPhone'a




Chillingo, producent takich gier jak Orions: Legend of Wizards, Nicky Boom czy Bike or Die, już niedługo zaprezentuje swój najnowszy twór. Gra, jak podkreśla producent, ma mieć oszałamiającą grafikę i świetnie wykonany świat, do którego wciągnie nas podczas rozgrywki.

The Quest będzie najnowsza aplikacja Chillingo - jest już w fazie beta testów, także użytkownicy już niedługo mogą się spodziewać premiery w AppStore. Gra ma być bardzo wysoko zaawansowana pod względem rozwoju, czy nawet pierwotnego wyboru, postaci, którą to gracz będzie podróżował przez świat przedstawiony. Do wyboru będzie 5 ras, a dostosować będzie można bardzo wiele atrybutów czy umiejętności. Ponadto w grze ma wystąpić bardzo wiele rodzajów broni, zbroi czy czarów. Cały świat natomiast ma być wręcz ogromny i zawierać w sobie wielkie pustynie, pasma górskie, jaskinie, jeziora czy lasy.

The Quest ma być wykonany w całości w 3D, a gracz ma obserwować świat z widoku pierwszej osoby. Walki, które przyjdzie stoczyć podczas rozgrywki nie będą jedynie walkami "fizycznymi". Producent daje użytkownikom również możliwość walk czysto intelektualnych i zręcznościowych, m.in. pojedynki karciane (podobne do tych z Orions).

Gra, jak dodaje producent, ma mieć różne rodzaje zakończeń, w zależności od tego, jaką drogę wybierze gracz, bo i tutaj fabuła nie ogranicza i zamiast bronić prawa będzie mógł je łamać, co będzie miało swoje określone skutki w dalszych poczynaniach gracza.



Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: toucharcade.com

środa, 18 lutego 2009

Mozilla i Skype: jailbreak nie powinien łamać prawa




Mozilla oraz Skype chcą dołączyć do wniosku skierowanego przez EFF (Electronic Frontier Foundation) o usunięcie z DMCA (Digital Millennium Copyright Act) zapisu, który świadczy o nielegalności wykonywania tzw."jailbreak'a" na telefonach Apple iPhone oraz odtwarzaczach iPod Touch.

Kilka dni temu Apple wyraziło swoją pierwszą oficjalną opinię na temat wykonywania, na telefonach oraz odtwarzaczach produkowanych przez giganta z Cupertino, popularnego na całym świecie "jailbreak'a", który całkowicie odblokowywał system iPhoneOS i pozwalał użytkownikom na instalację wszystkich, nie tylko oficjalnie dostępnych w internetowym sklepie AppStore, aplikacji.

Przedstawiciele Mozilli, twórcy popularnej przeglądarki Firefox podkreślają:

"Apple nie pozwoliłoby na wprowadzenie do sklepu AppStore mobilnej wersji przeglądarki Firefox, nawet gdyby została napisana w oparciu o iPhone SDK, ponieważ zabrania instalacji alternatywnych trybów pracy przeglądarki."

Ludzie Skype'a wtórują:

"Prawa autorskie nie powinny kolidować z chęcią instalacji oraz używania programu Skype i blokować korzyści, które użytkownik czerpałby z możliwości tanich lub zupełnie darmowych rozmów (nawet rozmów międzynarodowych)"

Proces "jailbreake'a" stał się popularny na całym świecie pod koniec 2007 roku, kiedy w znaczny sposób ułatwił zdejmowanie simlocków z telefonów od Apple. iPhone'y pierwotnie mogły być używane tylko w amerykańskiej sieci AT&T, jednak dzięki ułatwionej procedurze łamania urządzenia, podbiły światowy rynek, zanim Apple zdążyło wprowadzić aparat w innych krajach. Jailbreak stał się popularny także dzięki udostępnianiu przez aplikację Installer (później Cydię) programów zwiększających funkcjonalność telefonu (np. MMS, nagrywanie wideo, Gadu-Gadu) całkowicie za darmo.

Pomimo późniejszego wprowadzenia mobilnego sklepu z aplikacjami przez Apple, jailbreak wciąż jest bardzo popularnym sposobem na wyposażenie iPhone'a w nowe funkcje.

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iphonebuzz.com

wtorek, 17 lutego 2009

Chocolate Shop Frenzy




W AppStore pojawiła się już ponad dwa miesiące temu, jednak mnie udało się ją odkryć dopiero teraz; i dopiero teraz wiem jak wiele straciłem, bo naprawdę warto było wydać te kilka dolarów. Są takie produkcje, które po prostu trzeba mieć i właśnie ta jest jedną z nich.

Chocolate Shop Frenzy, bo taki nosi tytuł, jest jedną z niewielu, bo tylko trzech, gier wydanych przez Digital Chocolate, a że dwie pozostałe posiadam wypadałoby mieć także trzecią. W sumie grę widziałem już dużo wcześniej, ale jakoś nie miałem ochoty by się z nią zmierzyć i tutaj na przeciw wyszła wersja Lite, która w pełni przekonała mnie do niesłuszności wcześniejszych odczuć na temat gry.

Po uruchomieniu naszym oczom ukazuje się całkiem przyzwoicie wykonane menu główne, które powoli zaczyna nas zachęcać do przejścia dalej i rozpoczęcia naszej przygody w czekoladowym świecie, zaczynamy więc, jak zwykle, od ustawienia opcji, po czym klikając "Story Mode" przenosimy się w barwny świat przedstawiony w grze.

Rozgrywkę rozpoczynamy od obejrzenia/przeczytania krótkiej, komiksowej historii o naszej bohaterce, którą to będziemy prowadzić podczas gry. Wszystko zaczęło się od tego, że zobaczyła ona bardzo interesujące ogłoszenie w jednej z gazet, z którego, bez wahania, postanowiła skorzystać. Chodziło tu o sprzedaż "czekoladowego" sklepu, o którym zawsze marzyła. Nie zastanawiając się wiele skorzystała z ogłoszenia, po czym poszła do szefa swojej aktualnej pracy, by się zwolnić, rozpoczynając tym samym nową, długo wyczekiwaną i wymarzoną historię.



Cała gra podzielona jest na 12 etapów, z których każdy ma po 4 poziomy. Klikamy więc ten, który jest na samym początku i do dzieła! Rozpoczynamy od krótkiego tutoriala, który pomoże nam przygotować się do gry, która, choć niezbyt skomplikowana, bez tegoż tutoriala mogłaby sprawić na początku nieco kłopotów. Jak się okazuje, wszystko polega na tym, by, po przyjęciu zamówień od klientów naszego sklepu z czekoladkami, w specjalnej maszynie wyprodukować pudełeczko czekoladek, po czym zanieść klientowi i odebrać należną wartość pieniężną. Na początek czekają nas bardzo łatwe poziomy, które przejdziemy nie tylko z łatwością, ale również z wielką przyjemnością, bo i cała gra jest bardzo przyjemna.

Podczas wykonywania pierwszych poziomów, poza jedną maszyną, która będzie produkować pudełka czekoladek o różnych kształtach, dojdzie nam kolejna, produkująca specjalne czekoladowe figurki, które sami będziemy musieli produkować. Nie martwcie się jednak, cały proces produkcji polega na pokonaniu specjalnego poziomu, w którym to układamy składniki naszego tworu. Ogólnie chodzi o to, by układać po 3 składniki obok siebie eliminując je tym samym oraz odkrywając kolejne pola, na których się one znajdowały. Gra kończy się po tym, jak wszystkie pola zostaną odkryte. Musimy jednak pamiętać, że czas nasz jest ograniczony, więc nie należy zbyt długo się zastanawiać.



W kolejnych etapach dochodzić będą kolejne maszyny, jak widać na screenach poniżej, ale tak się składa, że dopiero zaczynam swoją przygodę z Chocolate Shop Frenzy i nie do końca wiem do czego będą służyć, także całą resztę tej bardzo przyjemnej gry odkryjecie już sami.

Jeśli chodzi o grafikę, programiści naprawdę się postarali, wszystkie animacje, obiekty, czy chociażby postacie wyglądają świetnie i doskonale do siebie pasują, tworząc barwny, czekoladowy świat.

Muzyka oraz efekty dźwiękowe, towarzyszące nam podczas gry również są bardzo starannie dobrane i co najważniejsze nie dość, że nie przeszkadzają, to dodatkowo "umilają" nam granie.





Podsumowując Chocolate Shop Frenzy stoi na bardzo wysokim poziomie nie tylko pod względem grywalności, ale również staranności wykonania od strony audiowizualnej. Wszystko łączy się w jedną świetną całość, która jest warta każdego wydanego na nią centa. Polecam ją wszystkim, którzy przepadają za grami tego typu, bo naprawdę warto w nią zagrać. Oczywiście, zanim kupicie pełną wersję, warto pobrać wersję lite, żeby przekonać się do gry.

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iTunes Store
Cena: 3,99 €
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, 16 lutego 2009

Wild West Guns - kawał dobrej roboty Gameloftu




Niedawno zapowiadaliśmy, że wytwórnia Gameloft już niedługo zaprezentuje w App Store swój hit z telefonów komórkowych - Let's Golf! - jednak producent nie daje odpocząć portfelom graczy i prezentuje kolejną świetną aplikację, która ma szansę odnieść wielki sukces.

Akcja Wild West Guns toczy się w barwnym, ale i pełnym niebezpieczeństw świecie Dzikiego Zachodu. Podczas rozgrywki przyjdzie nam stoczyć wiele walk, w których nie będzie nam łatwo ujść z życiem. Nasze poczynania nie kończą się na walkach z bandytami, bo i do pokonania mamy wiele zręcznościowo trudnych, ale bardzo ciekawych i zróżnicowanych trybów gry, m.in. strzelanie do szybujących sombrero.

Po pierwszym uruchomieniu nie przywita nas niestety żaden krótki film, który miałby nas wprowadzić do gry. Jest do duże zaskoczenie, tym bardziej, że Gameloft takie szczegóły zawsze ma dopracowane, no ale trudno, gra nie opiera się na szczęście na początkowym wideo, dlatego nie zwracamy na to uwagi i przechodzimy dalej.



Brak jakiegokolwiek trailera na początku rekompensuje nam menu główne, które choć doskonale nie wygląda, to ma świetnie przygotowany tzw. "efekt wyboru". Jak nietrudno się domyślić jest to strzał, ale wykonany tak dobrze, że można spędzić w menu głównym nawet kilka minut, nie przejmując się faktem, że gra na tym nie polega. No, ale dosyć tego słodzenia, czas na ustawienie opcji, których zbyt wielu nie ma.

Po tym, obowiązkowym punkcie przychodzi czas na meritum - rozpoczęcie przygody w wielkim, malowniczym, pełnym licznych i, co najważniejsze, różnorodnych przygód, świecie Dzikiego Zachodu.

Na początku do wyboru mamy dwa poziomy/tryby gry: Normal i Hard (później dojdą jeszcze Survivor, Reload oraz Sniper). Jako początkujący gracze wybieramy oczywiście Normal, żeby niejako zapoznać się z grą i pokonać pierwsze przeszkody na naszej długiej drodze do sukcesu. Po wybraniu trybu gry naszym oczom ukazuje się magazynek 6-strzałowego rewolweru, gdzie do wyboru mamy 6 kolejnych etapów gry danego trybu. Dostępny jest tylko jeden, kolejne przyjdzie nam dopiero odkryć. Wybieramy jedynkę i wyskakują nam 3 paski z trzema rodzajami "konkurencji", zaczynamy od pierwszego - strzelanie do ruchomych celów. Po przebrnięciu przez cały ten proces przychodzi w końcu czas na poważną rozgrywkę!



Zaczynamy od strzelania do gwiazdek, które o dziwo nie ruszają się, ale jak udaje się zauważyć, są i ruchome cele - myszy, kłęby suchej trawy, etc. Musimy ustrzelić jak najwięcej punktów, uważając przy tym by nie strzelać w czaszki, bo zabiorą nam one nasze cenne punkty, których bardzo potrzebujemy do przejścia danego etapu.

Co ciekawe strzelając do różnych celów zdarza nam się nie trafić lub trafić w jakiś element tła. I tutaj mamy pierwsze, wielkie zaskoczenie, bardzo miłe zaskoczenie! Ogromna część elementów stanowiących tło, po strzeleniu do niej, nie wygląda już tak samo, tylko się niszczy. Np po strzeleniu w koło u wozu wyłamuje się ono, a wóz kładzie się na ziemi, po strzeleniu do beczki przewraca się ona lub pęka. Niby jest to mały szczegół, ale naprawdę cieszy, bo to dodatkowy efekt realizmu, jaki zaserwowali nam programiści.

Po pokonaniu pierwszej z trzech konkurencji przychodzi czas na wybranie kolejnej, co jest tylko formalnością, bo do wyboru mamy dwie, ale idźmy po kolei.

Druga konkurencja w tym etapie to strzelanie do szybujących sombrero. Wydawać się może, że jest to dosyć dziwne, ale zapewniam, że jest to świetna zabawa! A strzelać możemy nie tylko do latających, meksykańskich kapeluszy, ale również do lecących po niebie ptaków (wydawało mi się, że są to kaczki ;) ) lub, biegających stepowymi ścieżkami, stworzeń.





Po skończeniu tejże konkurencji znów możemy obejrzeć zdobytą ilość punktów (choć widzimy ją cały czas podczas gry) i wybrać kolejną, ostatni już część tego etapu - zlikwidowanie wielkiej grupy bandytów w pędzącym pociągu.

Zaczynamy od podbiegnięcia na koniu do jadącego pociągu (wszystko dzieje się automatycznie, koń biegnie sam, co jest dużym ułatwieniem, bo nie m musimy nim dodatkowo sterować). Po krótkim biegu przychodzi czas na pierwszą strzelaninę. Z okien i dachu pociągu wyłaniają się kolejni, groźni bandyci, którzy za wszelką cenę chcą pozbyć się wroga, czyli naszego bohatera. Naszym zadaniem jest zniszczyć ich wszystkich i odbić pociąg z ich skalanych przestępstwem rąk. Oprócz bandito w pociągu musimy uważać na rewolwerowców, którzy będą co jakiś czas podjeżdżać konno pod pociąg. Jednak jest coś co nieco nam ułatwi rozgrywkę! Co jakiś czas, w różnych miejscach, pojawiać się będą ikonki symbolizujące amunicję shootgun'a lub karabinu maszynowego, a my, strzelając do nich, zdobędziemy nową broń, niestety z ograniczoną amunicją, ale zawsze lepsze to niż nic.

Po pokonaniu trzeciej konkurencji przychodzi czas na końcowe zliczenie punktów. Jeśli udało nam się zdobyć ich więcej niż 300 tys odblokuje się nam kolejny nabój w naszym magazynku, czyli kolejny etap danego poziomu/trybu. Tutaj pojawiają się trzy, całkiem nowe, typy rozgrywki, ale na czym polegają i jak wyglądają niech pozostanie tajemnicą, którą pozostawiam Wam do odkrycia (przedsmakiem niech będzie screen poniżej).



Jeśli chodzi o grafikę gra stoi na bardzo wysokim poziomie, wszystko, dosłownie wszystko wygląda świetnie. Cały świat, który liczy aż 18 całkiem oddzielnych lokacji, wygląda po prostu idealnie. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku naszych wrogów, którzy również wyglądają bardzo dobrze. Dodatkowym smaczkiem są efekty specjalne (jeśli można to tak nazwać). Efekty wystrzału, czy chociażby "ruchomy" świat, który możemy do woli niszczyć, są wręcz zniewalające.

Jeśli chodzi o dźwięk to programiści również wykonali wszystko z ogromną starannością. Efekty strzałów są imponująco realne, a i muzyka, która wprowadza nas w klimat świata dzikiego zachodu i westernów jest bardzo dobrze dobrana.

Podsumowując powiem krótko: wszystkie elementy gry: sama rozgrywka, grafika, dźwięk, efekty specjalne, składają się na jedną wspaniałą, dopracowaną w najmniejszym nawet szczególe całość. Całość, którą po prostu trzeba mieć! Dlatego wszystkich gorąco zachęcam do zakupu Wild West Guns, bo naprawdę warto.

Link do artykułu na portalu MyApple: MyApple.pl

Źródło: iTunes Store
Cena: 3,99 €
Moja ocena: 5+/6
 
Liczniki na stonę